W tym samym czasie na drugim końcu
galaktyki , w pewnym statku leciały pewne osoby .
Jedną z tych osób był Książę Orin
. Który wywodzi się z dość silnej i bogatej rodziny , która
posiada nawet własną planetę . Jego skóra była szarawo-brązowa
, na głowę miał ciemno-czerwony hełm , a na sobie także podobnej
kolorystki zbroje .
-Orin-sama (zawołał jeden z poddanych
)
O:Co jest ?
-Nasz lokalizator pokazał , że jakiś
czas temu pojawił się Sayanin .
O:Co! . Gdzie dokładnie , podaj
lokalizacje.
-Już sprawdzam , Sayanin ten znajduję
się na planecie zwanej ziemia .
O:Ile czasu , zajmie nam dotarcie do
tej całej „ziemi”.
-Według naszych obliczeń ,
najszybciej dotrzemy do niej za 4 lata .
O:Co , chyba żartujesz . Sprawdź czy
ten komputer jest sprawny .
-Niestety , sprawdziliśmy i wszystko
działa sprawnie .
O:Który z naszych oddziałów znajduje
się , w pobliżu tamtej planety ?
-Najbliżej znajduje się odział R482
, lecz jego dotarcie też zajmie coś ok 4 lat.
O:Szlak , przekaż im że mają się
jak najszybciej dostać na tą planetę i osłabić tego sayanina . A
my zrobimy tak samo się ruszmy . Przekaż im także , że mają
zająć się tym sayaninem , lecz mają go nie zabijać . Jak my się
tam pojawimy to się nim zajmę . A każdy kto wejdzie im w drogę ,
niech robią z nimi co chcą .
-Tak jest .
O:Już wkrótce zabije ostatniego z
wielkiej rasy Sayaninów , wówczas ,mój ojciec powita mnie w domu z
otwartymi ramionami .
Tym czasem na ziemi.
Był piękny sobotni ranek , słońce
zaczęło wschodzić , budząc wszystkie zwierzęta i ludzi . W
pewnym domku na pewnym wzgórzu , spał 12 latek. Który zdobył dość
niesamowite umiejętności , choć , jeszcze o nie wszystkich ma
pojęcia . Promienie słońca zaczęły budzić chłopaka . Od razu
poszedł załatwić poranną toaletę a następnie zjeść śniadanie
. Kiedy skończył poszedł rozpocząć trening . Po rozgrzewce jaką
było 20000 przebiegnięć wokół wzgórza , 5720 pompek oraz 10000
brzuszków . Postanowił spróbować wykonać jakąś technikę ,
teraz kiedy ma w sobie także geny sayaninów .
I:Dobra , do dziełą .
Złączył naprzeciw siebie dłonie
które ułożył na wysokości żeber .
I:Ka....Me....
Nagle między dłońmi , pojawiła się
mała niebieska kula energii rozmiaru piłki do ping-ponga .
I:Ha....Me....Ha!
Ręce wystawił przed siebie , po czym
z tej kulki wystrzelił tej samej wielkości promień , który
zniszczył tylko dwa drzewa . Po tym Ikari , ciężko dysząc padł
na kolana .
I:Rozumiem , więc na razie na tyle
mnie stać . Muszę dalej ćwiczyć. (powiedział do siebie po czym
położył się na ziemi , spoglądając na jasne niebo)
I:Ciekawe co sobie myślą moi rodzice
, czy mnie obserwują . Chciałbym ich kiedyś spotkać .
Chłopiec poleżał sobie jeszcze przez
kilka minut , a następnie udał się do swojego domku by coś
przekąsić . Oczywiście okazało się że w lodówce nie ma nic ,
więc zmuszony był iść złowić jakieś ryby , kiedy je złowił i
miał zamiar zjeść , nagle zniknął z polany i pojawił się w
jakimś innym miejscu . Nie zdążył się nawet rozejrzeć , a
został przyciągnięty do ziemi . W tym miejscu grawitacja była
znacznie silniejsza niż na ziemi.
I:Co jest grane ?
Po chwili przednim pojawiła się jakaś
postać . Miał puszystą budowę ciała , ubrany w jakąś
czarno-niebieską szmatę , na czole miał dwie antenki a na oczach
ciemne okulary.
Ka:Więc w końcu się zjawiłeś ?
I:Hee ?