sobota, 9 kwietnia 2016

NS:Rozdział 6

W tym samym czasie na drugim końcu galaktyki , w pewnym statku leciały pewne osoby .
Jedną z tych osób był Książę Orin . Który wywodzi się z dość silnej i bogatej rodziny , która posiada nawet własną planetę . Jego skóra była szarawo-brązowa , na głowę miał ciemno-czerwony hełm , a na sobie także podobnej kolorystki zbroje .
-Orin-sama (zawołał jeden z poddanych )
O:Co jest ?
-Nasz lokalizator pokazał , że jakiś czas temu pojawił się Sayanin .
O:Co! . Gdzie dokładnie , podaj lokalizacje.
-Już sprawdzam , Sayanin ten znajduję się na planecie zwanej ziemia .
O:Ile czasu , zajmie nam dotarcie do tej całej „ziemi”.
-Według naszych obliczeń , najszybciej dotrzemy do niej za 4 lata .
O:Co , chyba żartujesz . Sprawdź czy ten komputer jest sprawny .
-Niestety , sprawdziliśmy i wszystko działa sprawnie .
O:Który z naszych oddziałów znajduje się , w pobliżu tamtej planety ?
-Najbliżej znajduje się odział R482 , lecz jego dotarcie też zajmie coś ok 4 lat.
O:Szlak , przekaż im że mają się jak najszybciej dostać na tą planetę i osłabić tego sayanina . A my zrobimy tak samo się ruszmy . Przekaż im także , że mają zająć się tym sayaninem , lecz mają go nie zabijać . Jak my się tam pojawimy to się nim zajmę . A każdy kto wejdzie im w drogę , niech robią z nimi co chcą .
-Tak jest .
O:Już wkrótce zabije ostatniego z wielkiej rasy Sayaninów , wówczas ,mój ojciec powita mnie w domu z otwartymi ramionami .
Tym czasem na ziemi.
Był piękny sobotni ranek , słońce zaczęło wschodzić , budząc wszystkie zwierzęta i ludzi . W pewnym domku na pewnym wzgórzu , spał 12 latek. Który zdobył dość niesamowite umiejętności , choć , jeszcze o nie wszystkich ma pojęcia . Promienie słońca zaczęły budzić chłopaka . Od razu poszedł załatwić poranną toaletę a następnie zjeść śniadanie . Kiedy skończył poszedł rozpocząć trening . Po rozgrzewce jaką było 20000 przebiegnięć wokół wzgórza , 5720 pompek oraz 10000 brzuszków . Postanowił spróbować wykonać jakąś technikę , teraz kiedy ma w sobie także geny sayaninów .
I:Dobra , do dziełą .
Złączył naprzeciw siebie dłonie które ułożył na wysokości żeber .
I:Ka....Me....
Nagle między dłońmi , pojawiła się mała niebieska kula energii rozmiaru piłki do ping-ponga .
I:Ha....Me....Ha!
Ręce wystawił przed siebie , po czym z tej kulki wystrzelił tej samej wielkości promień , który zniszczył tylko dwa drzewa . Po tym Ikari , ciężko dysząc padł na kolana .
I:Rozumiem , więc na razie na tyle mnie stać . Muszę dalej ćwiczyć. (powiedział do siebie po czym położył się na ziemi , spoglądając na jasne niebo)
I:Ciekawe co sobie myślą moi rodzice , czy mnie obserwują . Chciałbym ich kiedyś spotkać .
Chłopiec poleżał sobie jeszcze przez kilka minut , a następnie udał się do swojego domku by coś przekąsić . Oczywiście okazało się że w lodówce nie ma nic , więc zmuszony był iść złowić jakieś ryby , kiedy je złowił i miał zamiar zjeść , nagle zniknął z polany i pojawił się w jakimś innym miejscu . Nie zdążył się nawet rozejrzeć , a został przyciągnięty do ziemi . W tym miejscu grawitacja była znacznie silniejsza niż na ziemi.
I:Co jest grane ?
Po chwili przednim pojawiła się jakaś postać . Miał puszystą budowę ciała , ubrany w jakąś czarno-niebieską szmatę , na czole miał dwie antenki a na oczach ciemne okulary.
Ka:Więc w końcu się zjawiłeś ?
I:Hee ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz