Ikari stanął raz jeszcze do walki z
Orinem.
O:Nie brak ci odwagi to fakt, ale
powiedzmy sobie szczerze nie jesteś w stanie obecnie mi nic zrobić.
I:Zaraz się przekonasz. 10-krotny
Kaio-ken!
Ikari użył swojej ostateczności,
jego siła wzrosła 10-krotnie.
O:Co, co to za siłą, to nie możliwe
że w takim stanie jest uwolnić taką moc.
T:Nie wiarygodnie, jego siła
znacząco wzrosła.
Got:Ty go tego nauczyłeś, tato?
SG:Tak.
Ikari będąc szybszym niż dźwięk ,
pojawił się przed Orinem czym go jeszcze bardziej zaskoczył,
następnie kopnął go w podbródek wysyłając jednocześnie w
powietrze, tam zaczął serie potężnych ciosów. Orin potężnie
obrywał, kończąc tą serie kopnął w twarz Orina posyłając na
ziemie. Przeciwnik był tak poobijany że nie był w stanie wiele
zrobić. Kiedy chłopak miał zadać mu ostateczny cios, nagle
10-krotny Kaio-ken wyłączył, czego siła uderzenia znacząco
spadła.
I:Nie, dlaczego akurat w takiej chwili?
O:Co jest?
Goh:Ojcze, co się stało?
SG:Niedobrze, widocznie za mało
trenował używając 10-krotnego Kaio-kena, czego efektem jest ta
długość techniki.
V:Jaki mistrz, taki uczeń
(skomentował Vegeta )
Orin z problem ale w stał i chwycił
jedną ręką za szyje bruneta, natomiast w drugiej ładował
elektryczną kule energii.
O:Myślałem że już po mnie ty draniu, ale w nagrodę za tak wspaniałą zabawę szybko cię załatwię.
SG:Cholera jest źle, Gohan, Vegeta,
Goten,Trunks, Piccolo (powiedział zamieniając się w SSJ)
Wszyscy wymienieni zrozumieli o co
chodzi Goku. Każdy z wyjątkiem Gotena oraz Goku ruszyli na Orina,
atakując go pociskami energii. Natomiast Goten odebrał ciało
Ikariego, a Goku koncentrował jakiś atak.
SG:Ka....me.....ha......me.....ha!
(krzyknął i wystrzelił kilka razy większy pocisk niż Ikariego)
Orin nie był w stanie nic zrobić, bo
błyskawicznie nim dostał.
O:Nie, to nie możliwe. Ja wielki
książę Orin, załatwiony przez małpę. To się nie może dziać!
Po chwili Orin wyparował, a Goku
wrócił do normalnej postaci. Pan od razu podeszła do gotena który
niósł na plecach Ikariego.
Pan:Co z nim?
Got:Na szczęście żyje, ale nie
obejdzie się bez wizyty lekarza.
Po chwili do nich dołączyła do nich
reszta.
Got:Ojcze, trzeba by go zabrać do
szpitala.
SG:Rozumiem, w takim razie dajcie mi
go, a wy wracajcie do domu odpocząć.
V:Wziąłeś za treningi jakiegoś
mięczaka.
SG:Daj spokój Vegeta, nie wiń go za
porażkę. Ponieważ nie mieliśmy nawet w stanie trenować 10
Kaio-kena, gdyż po opanowaniu 100-krotnej grawitacji od razu się
on pojawił.
V:Niech ci będzie, ale i tak on nigdy
nie zostanie Super-Sayanem, jak będzie się dalej obijał
(powiedział po czym poleciał gdzieś)
SG:Dobrze w takim razie, ja się nim
zajmę. A wy jak mówiłem wracajcie
Goh:Dobrze, później jeszcze do was
zajrzymy.
SG:W porządku.
I tak każdy udał się w swoją stronę. Goku wraz z Ikari ruszył do najbliższego szpitala.